W dzisiejszym wywiadzie zapytaliśmy go o jego relacje ze sportem, osiągnięcia sportowe, ale także plany na przyszłość.
Kiedy zacząłeś uprawiać sport?
Można to powiedzieć niemal od urodzenia. Mój ojciec był dyrektorem uzdrowisk Delfín i Grossling, więc moje pierwsze kroki z przedszkola szły w stronę basenu. Od najmłodszych lat pociągał mnie sport, więc oprócz pływania próbowałem także piłki nożnej, karate, judo, szermierki i kto wie czego jeszcze. Ale to, co najbardziej mnie urzekło, to spływy kajakowe po Dunaju. Do dziś jestem wierny temu sportowi.
Czym kajakarstwo różniło się od innych sportów?
To było bardzo przyjemne połączenie wody i lata. Dodatkowo wybraliśmy się na rafting, który z kolei jest połączeniem wody z naturą. Byliśmy świetną grupą i całe lato spędziliśmy w stoczni. Nie chodziło tylko o szkolenie kajakowe, ale także o wspólne spędzenie czasu w stoczni z przyjaciółmi. Byliśmy tam od rana do wieczora. Graliśmy w piłkę nożną, tenisa, ping-ponga, jeździliśmy na rowerze itp. Gotowaliśmy dla siebie podczas lunchu. Krótko mówiąc, było wspaniale.
Kiedy zacząłeś poważnie traktować kajakarstwo i pragnąłeś wygrywać?
Smak był obecny niemal od początku. Na długich trasach mieliśmy już medalowe wyniki w kategoriach studenckich na kajaku dwuosobowym. Jednak jako nastolatek zacząłem mieć powtarzające się kontuzje. Miało to wpływ na wzrost moich wyników i zacząłem zostawać w tyle za przeciwnikami.
Mimo to, kiedy dostałem się do kategorii wiekowej mężczyzn, udało mi się ukończyć trasę maratonu na mistrzostwach Czechosłowacji na 5. miejscu. Na jednym Pucharze Świata w Pieszczanach zająłem 8. miejsce.
Nie są to złe wyniki, więc skąd przerwa w rywalizacji?
Moje kontuzje nawracały częściej, a czas gojenia wydłużał się wraz z wiekiem. Lekarze nie mogli sobie z tym poradzić i nawet nie bardzo się starali. Nie byłem mistrzem świata, więc nie byli zbyt zainteresowani moim wyjątkowym problemem, a nie mogłem zostać mistrzem świata, ponieważ od czasu do czasu doznawałem kontuzji. To takie błędne koło, z którego nie znam wyjścia. Nie mieliśmy w klubie nawet profesjonalnego trenera, który mógłby mnie poprowadzić na treningach i zmienić metodykę treningu, aby uniknąć kontuzji.
W 2019 roku zostałaś mistrzynią świata w biegu na 200 metrów K4 w Szeged. Co się zmieniło?
Przede wszystkim metodologia przygotowania. Ponieważ nadal pociągał mnie sport i rywalizacja, czytałem metodyki treningowe i dostosowywałem swoje przygotowanie do moich możliwości. W tym samym roku zająłem także 4. miejsce w biegu na 1000 m na K1 na Igrzyskach Europejskich, na K2 1000 m na 2. miejscu i na trasie maratonu K1 na 2. miejscu.
W tamtym roku po prostu testowałem metodologię i towarzyszyło mi więcej błędów. To spowodowało moją kolejną kontuzję, miałem rozdarty przyczep łokcia od wzmocnienia, więc całe przygotowania od wiosny na wodzie do wyścigu zakończyłem z kontuzją i skręceniami.
Od Igrzysk Europejskich po Mistrzostwa Świata w Szeged musiałem po prostu bardzo uważać na swoje występy i skupiać się wyłącznie na K4. Indywidualnie nie miałem już szans się wykazać. Po sezonie od razu przeszedłem operację łokcia i kilkumiesięczną regenerację.
W tym roku sukces przyszedł ponownie na Igrzyskach Europejskich. Czy ponownie doznałeś kontuzji, udało Ci się jej uniknąć?
Myślę, że moja metodologia przygotowania jest już w pełni dostosowana do moich możliwości zdrowotnych. Po Coronie ukończyłem 12-miesięczny intensywny trening bez żadnych kontuzji. Dzięki temu, że mogłem włożyć wszystko w przygotowania, udało mi się zdobyć pierwsze miejsca w Tampere w obu dyscyplinach, w których startowałem – K1 500m i K1 5km.
Piotr, jakie masz plany na przyszłość związaną ze sportem?
Trudno powiedzieć. Zaczynam w pracy duży międzynarodowy projekt i zajmuje mi to dużo czasu. Poza tym chcę poświęcić się rodzinie, a mój dzień też ma tylko 24 godziny. Nadal chciałbym zdobyć PŚ na K1 na trasie maratonu, ale dziś jest za wcześnie, aby powiedzieć, czy rozpocznę systematyczne treningi. Obecnie muszę zadbać o sprawny rozwój WIC Global SE, co jest moim głównym priorytetem i jeśli uda mi się równolegle z tym trenować, na pewno spróbuję wygrać w Metkovic.